Na dziś dzień zatrudnienie takiej osoby jest jak najbardziej możliwe, jednak liczba dokumentów, jaką muszą wykazać obie strony, jest spora. Pracodawca ma szereg wniosków do wypełnienia po swojej stronie. Podobnie osoba, która chce u nas pracować.
Skutkuje to tym, że czas niezbędny do zatrudnienia cudzoziemca często nie jest liczony w dniach, a wręcz w tygodniach. Oczekiwanie na pobyt tymczasowy może przekraczać nawet 200 dni. Nie jest to dla firm sytuacja korzystna. Każdy dzień zwłoki to mniejsze dochody, jakie możemy wygenerować w działalności gospodarczej.
Gabinet rządzący dostrzegł wreszcie, że wymóg zapewnienia miejsca zamieszkania oraz zapis o stabilnym źródle dochodu to ogromny spowalniacz w tym sektorze gospodarki. Na dziś dzień wszystkie te przesłanki muszą być spełnione, by pracownik uzyskał zgodę na pobyt czasowy oraz - co za tym idzie - na pracę w Polsce.
ZOBACZ TEŻ: Ukraina i Białoruś to za mało. Nie uwierzysz, skąd pracodawcy „ściągają” pracowników
Jeśli nowelizacja ustawy w obecnej formie zostanie przyjęta, to liczba formalności znacznie się zmniejszy. Pracownik będzie musiał tylko wykazać, że ma zapewnioną w naszym kraju pracę. Co najważniejsze, przychód, jaki z jej tytułu musi uzyskać, nie może być mniejszy niż pensja minimalna.
W tej chwili nie wiadomo, czy ustawa obejmie tylko wybrane narodowości, czy wszystkich cudzoziemców. Wiele wskazuje na to, że rząd nie wprowadzi tutaj daleko idących podziałów. Zapewne wynika to z tego, że narodowości, które chcą pracować w Polsce, raczej są dość stabilne.
Prym wiodą Ukraińcy oraz Białorusini. Nasz kraj jest też atrakcyjnym kierunkiem między innymi dla obywateli Rosji, Mołdawii, a nawet Indii. Jeśli ustawa będzie procedowana w bliskiej przyszłości, to na pewno skorzystają na tym przedstawiciele wielu firm w całej Polsce.
źródło: opracowanie własne, na podstawie Money.pl