Pytanie, czy Polsce grozi poważny kryzys jest zadawane nadzwyczaj często. Są ekonomiści, którzy wprost przyznają, że uwielbiają analizować dane PMI obrazujące nastroje w gospodarce. Ten wskaźnik jest bardzo prosty do odczytania nawet dla laików. Jeśli wynik wynosi powyżej 50 punktów, to oznacza, że przedsiębiorcy spodziewają się rozwoju i dobrych czasów. Jeśli spada poniżej tego poziomu, nastroje są zgoła odmienne.
No i mamy – sierpniowy odczyt PMI dla polskiego przemysłu wygląda źle, żeby nie powiedzieć dramatycznie. Według raportu S&P Global wyniósł on 40,9 pkt. Dodajmy, że to już czwarty miesiąc z rzędu, w którym PMI utrzymuje się poniżej wspomnianej bariery 50 punktów.
CZYTAJ TAKŻE: 1,2 tys. firm z Polski chce wziąć udział w odbudowie Ukrainy
Pamiętacie niepokój, który pojawił się wśród przedsiębiorców, kiedy wybuchła pandemia? To właśnie wtedy, w skrajnych warunkach i trudnej do przewidzenia przyszłości wynik PMI w przemyśle był niższy. Wtedy jednak znaleźliśmy się w absolutnie skrajnej sytuacji, z której udało nam się wyjść nadzwyczaj dobrze. Teraz tyle szczęścia możemy nie mieć.
Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan stawia jasną prognozę na kolejne miesiące: „Wydaje się, że to nie koniec zjazdu oczekiwań menedżerów w polskim przemyśle. Produkujemy mniej, i mniej zamawiamy”.
Niepokoje te zdają się potwierdzać dane z 31 sierpnia 2022, które opublikował GUS. Zgodnie z rewizją szybkiego szacunku Produktu Krajowego Brutto, choć w II kwartale PKB wzrósł o 5,5% rok do roku, to jednak skurczył się o 2,1% w ujęciu kwartalnym.
Lewiatan zwraca uwagę, że „o ile jeszcze kilka miesięcy temu mogliśmy wyczytać z danych, że przemysł zmaga się z niedoborem rąk do pracy, tak teraz widoczny jest początek procesu wstrzymywania zatrudnienia lub nawet pierwszych zwolnień. Faktycznie w danych makroekonomicznych już widać spadek zatrudnienia i to najsilniejszy od dwóch lat. Do tego produkcja zwalnia tempo, a to nie pozostanie bez wpływu na wynikach PKB w kolejnych kwartałach