Obecnie, po ogłoszeniu decyzji RPP dwie rzeczy wiemy na pewno. Po pierwsze, mamy do czynienia z najdłuższą w historii Polski serią podwyżek stóp procentowych. Po drugie, widzimy, że rada wpasowała się gdzieś pomiędzy rynkowym konsensusem, a marzeniami wielu kredytobiorców. Ekonomiści bowiem spodziewali się wzrostu stóp o 75 pb. Kredytobiorcy natomiast liczyli na oddech, lub symboliczną, czytaj – mniej bolesną podwyżkę. No i mamy 50 punktów bazowych. Czy może być to ostatnia podwyżka stóp procentowych?
CZYTAJ TAKŻE: Rekordowa inflacja w Polsce - 15,6%
Może się wydawać, że za podwyżką stóp przemawia właściwie wszystko. Katastrofalnie słaby złoty, szczególnie do dolara, a także inflacja – najwyższa od 1997 roku.
Z drugiej jednak strony, z rynku napływają inne sygnały. Groźba światowej recesji może sprawić, że niebawem świat zacznie stopy obniżać. W Polsce bardzo niekorzystnie w tym świetle wyglądają odczyty wskaźnika przemysłowego PMI na poziomie 44,4 pkt. Taki wynik sugeruje, że przemysł spodziewa się recesji, a nawet jest jej bardziej niż pewny.
Dodajmy do tego fatalne wiadomości od najważniejszego rynku zagranicznego dla polskiej gospodarki, czyli Niemiec. Nasz zachodni sąsiad, który jest naszym głównym partnerem właśnie wchodzi w fazę, którą można nazwać stopniową utratą dawnego znaczenia. Niemcy dość boleśnie odczuły pandemię koronawirusa. Dużo mocniejszym ciosem może być niestabilność w dostawach gazu. Lista problemów Berlina może się jednak wydłużać.
Rada Polityki Pieniężnej zapewne zbliża się do momentu, w którym wszem i wobec, dla bezpieczeństwa polskiej gospodarki zatrzyma wspinaczkę po stopach procentowych. Taka decyzja jest bliżej, niż mogło nam się wydawać jeszcze niedawno.
Wyzwanie jest potężne – walczyć z inflacją, czy ratować gospodarkę? W sytuacji drastycznego hamowania, wyhamuje pewnie także wzrost cen. Jeśli jednak tak się nie stanie, grozi nam opisywane już w Magazynie Firma szalenie niebezpieczne zjawisko, jakim jest stagflacja.