Ten tekst powstał na podstawie ostatniego wpisu na stronie Rzecznika MŚP. Twarde prawo, ale prawo. Maksyma prawdziwa, jednak czytając relację Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców, można się zastanowić, czy można nią wytłumaczyć każdą urzędniczą decyzję. W tym przypadku kara dla przedsiębiorcy, choć pewnie wyliczona według konkretnych tabel, przepisów, procedur na serio wygląda porażająco.
Sprawa dotyczy pana Sławomira, który prowadzi mały zakład wulkanizacyjny od 34 lat. Kawał historii prawda? Cztery lata temu do przedsiębiorcy zgłosił się przedstawiciel jednej z suwalskich fundacji. Przedstawił mu projekt proekologicznego ogrodu na terenie zdewastowanym przez bobry. Do realizacji zamierzeń potrzebował… starych, używanych opon. Akurat pan Sławomir z racji prowadzonego biznesu miał je w odpowiedniej ilości.
Zanim opiszemy sytuację, w jakiej znalazł się pan Sławomir – małe wyjaśnienie. Stare opony często wykorzystuje się na wiele sposobów. Mogą być to np., odboje w przystaniach, bariery ochronne na torach gokartowych, elementy placów zabaw, a nawet ogrodów. Dzięki temu można w odpady tchnąć nowe życie, a nawet wykorzystać ich w pożytecznym celu. Zielone światło dla takiego wykorzystania opon daje nawet… rozporządzenie Ministra Środowiska podpisane w maju 2015 roku.
Wszystko do tej pory wygląda na prostą historię? Nic z tego.
CZYTAJ TAKŻE: Kiedy i jak otrzymasz pomoc od Rzecznika MŚP?
Zanim proekologiczny ogród z zastosowaniem starych opon w ogóle powstał, pan Sławomir otrzymał mandat z Inspektoratu Ochrony Środowiska, że przekazał opony firmie, która nie posiadała odpowiedniego zezwolenia na przetwarzanie odpadów.
Kara niewysoka – 300 złotych, ale w opinii np. wójta gminy Suwałki – niesprawiedliwa. Jak relacjonuje Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców, samorządowiec wydał decyzję w lipcu 2019 roku „potwierdzającą, że zgromadzone na nieruchomości opony zostały zebrane w celu modernizacji terenu zdewastowanego przez bobry, jako umocnienie nadbrzeży stawu, są użyteczne i pożyteczne, a więc nie są odpadami. Jednak decyzja ta została zaskarżona do Samorządowego Kolegium Odwoławczego przez Inspektorat Ochrony Środowiska, ale skład orzekający przyznał rację Wójtowi Gminy Suwałki”. To jednak nie jest koniec tej historii.
Minęło kilka miesięcy. Na skutek wznowienia postępowania przez SKO, decyzja wójta została uchylona. Ten, nie miał innego wyjścia jak tylko wydać nakaz właścicielce ogrodu ws. usunięcia opon. 28 grudnia 2020 przedsiębiorca usunął opony i oddał je do odpowiedniej firmy zajmującej się utylizacją. Zamieszanie straszne, ale temat mógł wydawać się już zakończony.
I teraz dochodzimy do punktu kulminacyjnego. Niemal rok później, 7 grudnia 2021 roku, pan Sławomir otrzymał list z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. „Była w nim decyzja mówiąca o opłatach jakie winien ponieść w związku ze składowaniem odpadów na prywatnej działce znajdującej się w obszarze chronionym Wigierskiego Parku Narodowego nakładająca na przedsiębiorcę karę w wysokości 1.128.604 złotych plus odsetki”- relacjonuje rzecznik MŚP. Dla małego przedsiębiorcy była to informacja trudna do przełknięcia.
Sprawą zainteresował się wspomniany Rzecznik MŚP, Adam Abramowicz, który wstąpił w postępowanie przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Po utrzymaniu decyzji złożył na nią skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Decyzja w tej sprawie ma zapaść jeszcze w październiku.
„Jestem zszokowany brakiem dobrej woli ze strony administracji. Szkoda wyrządzona środowisku poprzez przekazanie opon fundacji była znikoma lub żadna. Przedsiębiorca działał w dobrej wierze i nie zdawał sobie sprawy, że może to budzić wątpliwości prawne. Zapłacił mandat i zabrał opony. Czy urzędnik podpisujący decyzję o ponad milionowej karze chociaż przez chwilę pomyślał, że rujnuje życie uczciwemu przedsiębiorcy i jego rodzinie? Czy w interesie naszego państwa jest, aby tolerować urzędników, którzy interpretują prawo literalnie, bez przeprowadzania jego celowościowej analizy? Jeżeli uznamy, że urzędnicy mogą nakładać milionowe kary w oderwaniu od zdrowego rozsądku i bez żadnych proporcji co do wagi przewinienia to następni w kolejce do ukarania powinni być rolnicy powszechnie wykorzystujący opony do umacniania pryzm kiszonkowych, żeglarze wykorzystujący opony jako odbojniki, właściciele działek, którzy z opon zrobili sobie kwietniki, piaskownice, huśtawki czy urządzili tory gokartowe”.