Szybki szacunek GUS to nic innego jak „pierwsza prognoza” inflacji w danym miesiącu. I choć publikowana jest zwykle pod koniec miesiąca, którego dotyczy, różnice w porównaniu z ostatecznym odczytem są małe lub żadne. I choćby z tego powodu ekonomiści, publicyści, dziennikarze, czy przedsiębiorcy przykładają do tego odczytu ogromną wagę. Inflacja dalej straszy.
31 sierpnia 2022 r. okazało się, że zapowiedzi o hamowaniu inflacji można wsadzić między bajki lub pobożne życzenia. Wiele osób wskazywało, że 15,6% w lipcu to absolutny szczyt i teraz można spodziewać się stopniowego spadku tego parametru. Tym bardziej że miesiąc wcześniej parametr ten wynosił 15,5%. Symptomy hamowania wzrostu cen było zatem widać, przynajmniej z technicznego punktu widzenia. Nikt oczywiście nie miał złudzeń, że inflacja spadnie do jednocyfrowych wartości. Jednak pojawiały się zdania, że odczyt rok do roku będzie nieco niższy. Nic z tego. Sygnału do spadku cen nie widać.
CZYTAJ TAKŻE: Do kiedy tarcza antyinflacyjna? Rząd daleki od jej zniesienia
Fatalną informacją dla konsumentów jest z pewnością wzrost cen żywności. Jak wynika z najświeższych danych GUS, jej ceny rosną szybciej niż wskaźnik inflacji dla wszystkich dóbr i usług w koszyku. Okazuje się, że żywność zdrożała w sierpniu rok do roku o 17,4%
Wczytując się w szczegółowe dane, najbardziej powinien nas martwić wzrost nośników energii. W sierpniu były one droższe o 40,3% w porównaniu do sytuacji sprzed roku.
Drożeje także paliwo do samochodów, ale uwaga – tylko w ujęciu rocznym. O ile w skali roku mówimy o podwyżkach w skali ok. 23%, o tyle w ujęciu miesięcznym zobaczyliśmy spadek o 8,3%. Marne to pocieszenie dla kierowców samochodów z silnikami diesla, którzy w ostatnich dniach i tak odnotowali skok ceny litra swojego paliwa. Jak wiemy olej napędowy to paliwo przedsiębiorców. A skoro tak, jeden z elementów najmocniej napędzających inflację wcale nie zniknął.