Ekonomiści patrząc na opublikowany przez GUS odczyt inflacji, z marszu wskazują na dwa czynniki, jakie zaważyły na takim odczycie. Pierwszy to efekt tarczy antyinflacyjnej, drugi zaś to fakt, że dane za luty najprawdopodobniej w większości zostały zebrane przed 24.02.2022 r. To właśnie dzień napaści Rosji na Ukrainę stał się granicą, po przekroczeniu której, trudno spodziewać się optymistycznych wiadomości. Także w gospodarce.
Specjaliści nie mają wątpliwości. Wystarczy spojrzeć na ceny paliw, które na przełomie lutego i marca sięgnęły absolutnie kosmicznych poziomów. Natychmiast przekładają się one na koszty transportu, a co za tym idzie, wszystkiego, co znajduje się na sklepowych półkach. Przykład – są piekarnie, które w ciągu ostatniego miesiąca aż trzykrotnie wprowadzały zmiany cennika swoich produktów wysyłanych do sklepów. W ich przypadku istotne są także rosnące ceny energii wykorzystywanej w procesie produkcji.
Drugim powodem jest właśnie wzrost cen energii. Wprawdzie na światowych rynkach doszło do pewnych korekt. Nie zmienia to faktu, że na głębszą zmianę w dół nie możemy liczyć. Jeśli Zachód zdecyduje się na poszerzenie sankcji wobec Rosji, np. ograniczając import tamtejszych węglowodorów, można być pewnym, że na rynkach nośników energii mogą pojawić się kolejne rekordy, a to kondycji firm oraz naszych portfeli nie służy.
CZYTAJ TAKŻE: Co to jest stagflacja?
Jak zauważa ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan „Inflacja nadal utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, a to dopiero początek złych odczytów wskaźnika cen towarów i usług. Ceny usług rosły szybciej – 9,1% niż towarów (+8,3%). Na odwrócenie trendu z poprzednich miesięcy miała niewątpliwie wpływ uruchomiona 1 lutego druga tarcza antyinflacyjna”
To pokazuje, że na dalszy wzrost cen musimy być gotowi. O ile tarcza nieco osłabiła trend, np. wpływając na ceny żywności, o tyle wojna z pewnością go podsyci i przyspieszy. To oznacza, że dawno niewidziana dwucyfrowa inflacja może okazać się jedynie kwestią czasu.
„Wszyscy (…) dobitnie odczuwamy w sklepach, na stacjach benzynowych, że wynik za luty to już dawno nieaktualna historia, a przyszłość jest na tyle niepewna, że nie da się oszacować jak bardzo odczujemy skutki wojny. Z drugiej strony, za 20 lat nikt nie będzie się uczył w szkołach o wysokiej inflacji w Polsce i Europie, a wszyscy będą pamiętać o próbie zagłady narodu ukraińskiego. Niespotykany wzrost cen będzie jedną z wielu konsekwencji, jakie przyjdzie nam zapłacić. W świetle tragedii ludzi zza naszej wschodniej granicy nie wydaje się to zbyt wygórowana cena” – pisze w swoim komentarzu ekonomista Mariusz Zielonka z Konfederacji Lewiatan.