Nie jestem znawcą kina. Oglądanie filmów traktuję jak rozrywkę. I przychodzi mi rozmawiać z kolorystą. Czym jest ten fach?
Jarek Sterczewski: Kolorysta dopasowuje parametry ujęć tak by pod względem kolorystycznym wyglądały jednakowo. Kolejne sceny często rejestruje się jednocześnie z kilku kamer. Co prawda najcześciej są to kamery wyposażone w identyczny przetwornik, ale finalnie każdy z nich nieco inaczej interpretuje światło które do niego dociera. Wynika to z wielu czynników jak kąt pod jakim jest rejestrowane ujęcie, zastosowane obiektywy czy naturalne zastane światło które zmienia się w czasie rejestracji materiału. Kolory nie będą więc w pełni spójne, zatem ciąg zer i jedynek na które światło jest przetwarzane z każdej kamery będzie inny. Najprościej mówiąc, zajmuję się tym, by wszystkie ujęcia były spójne barwowo i zgodne z zamierzeniami twórców (reżysera i operatora), oraz nadawały klimat i budowały emocje pasujące do opowiadanej historii.
Mamy coraz lepszą technikę, coraz lepsze kamery, których zadaniem jest wierne rejestrowanie kolorów, a filmy muszą być dodatkowo „kolorowane”, nasycane barwami?
Zdecydowanie tak. Mimo doskonałości technicznej sprzętu warunki oświetleniowe mogą ulec zmianie między konkretnymi ujęciami tej samej sceny, o dublach czy dogrywkach nie wspominając. Gdy jakaś scena grana jest kilka razy, a dzieje się to np. w plenerze, ilość punktów w których z punktu widzenia technicznego coś może pójść nie tak rośnie wykładniczo. I nawet najlepszy sprzęt może sobie z tym nie poradzić. Podczas filmowania mogą zdarzyć się pewne problemy - jak źle oświetlona twarz aktora, czy zbyt mało podkreślony lub przeciwnie zbyt intensywnie pewien element, który jest ważny w danej scenie.
Jednak warsztat związany z rejestracją obrazu to tylko jedna cześć pracy nad filmem. Pamiętajmy, że rzeczą kluczową w kinie są emocje, a te często budują kolory i sam charakter obrazu, na który wpływa choćby jego kontrast, jasność, format czy ziarno. Cały film może być zbudowany jednym dominującym kolorem. Film „Matrix” został oparty głównie wokół koloru zielonego, a choćby w filmie “Traffic” Stevena Soderbergha mamy trzy mocne barwy (oparte na skalach monochromatycznych), które charakteryzują bohaterów. Jednak nie tylko wielkie kino niesie emocje przez kolor. Weźmy komedię romantyczną „Nigdy w życiu” gdzie wiele scen jest przesyconych ciepłem słonecznego światła, które budzi w nas optymizmem i podkreśla fabułę.
Kolorysta może zmienić kontrast, nasycenie barw w określonym miejscu kadru. Jeśli aktor ma bladą cerę albo gdy charakteryzacja nie wyszła zbyt dobrze, to kolorysta „ożywi” twarz aktora. Może też doświetlić określone miejsca na ekranie, albo przyciemnić te, które są zbyt jaskrawo oświetlone kierując w ten sposób oko widza na najważniejsze miejsca kadru filmowego. W ten sposób ma ogromny wpływ na odbiór filmu. Warto jednak wiedzieć, że nawet najlepiej przygotowany przez kolorystę film, oglądany na niedostatecznej jakości sprzęcie, może być odebrany przez użytkownika całkowicie inaczej niż zamierzył to twórca.
Jednak mimo całego artyzmu i zastosowania prawideł psychologii koloru, korekcja barwna jest też procesem technologicznym. Podstawowym narzędziem kolorysty jest doskonale skalibrowany projektor czy monitor na którym pracuje. Chodzi o to, aby sprzęt posiadał z góry określone powtarzalne cechy i był zgodny z emisyjnymi normami technologicznymi innymi dla kina, TV czy HDR. Tak jak wzorzec, do którego się odnosimy, a w tym przypadku wzorcem jest kolor. Żeby to zrobić musi on być bardzo precyzyjnie odwzorowany przez urządzenie wyświetlające obraz. Wtedy właśnie - w takich laboratoryjnych warunkach - reżyser i operator wraz z kolorystą tworzą charakter obrazu zgodny z przebiegiem dramaturgicznym filmu.
Kolorysta to matematyk i artysta?
Można tak powiedzieć. Każdą barwę można zapisać w formie liczby. Nasycenie danego koloru da się wyraźnie i jednoznacznie opisać. Dzięki temu każde urządzenie, które taki obraz nagrywa może pracować na takich samych „nastawach” co ułatwia ujednolicenie koloru. Podczas produkcji filmu pracuje się na różnym sprzęcie. Wejściowo ma on różne ustawienia, przystosowane do pracy w zmiennych warunkach. Kolorysta coraz częściej zaczyna swoją pracę już na etapie preprodukcji i produkcji, gdzie pomaga odpowiednio zaplanować proces postprodukcji. Potem gdy film już powstanie mamy pewność, że wszystkie barwy w nim zastosowane będą zgodne z zamierzeniem twórców.
Nawet jeśli konkretny film będzie dobrze przygotowany przez kolorystę, to nie zawsze będzie odbierany przez widza tak samo
To jest bardzo słuszna uwaga a dotycząca gotowego już filmu - momentu odtworzenia go przed oczami widza. Sprzęt profesjonalny nagrywa i odtwarza obraz w formie nieskompresowanej. Po korekcji barwnej gdy materiał wyjściowy uzyskuje pełną wyrazistość w warunkach studyjnych wygląda doskonale! Trzeba jednak pamiętać, że nawet najlepiej przygotowany film możemy odbierać inaczej, głównie z powodu sprzętu na którym go oglądamy. Telewizor ma inną jasność i kontrast niż ekran komputera lub telefonu na którym coraz częściej oglądamy produkcje filmowe, zaś w przypadku projektora sytuacja wygląda jeszcze inaczej.
To dlaczego na różnych urządzeniach film wygląda inaczej?
Wynika to z odmiennego sposobu działania tych urządzeń, a co za tym idzie każde z nich całkiem inaczej wyświetli nam obraz, który ma wyjściowo takie same ustawienia. Ekran telewizora emituje światło wprost do naszych oczu, w przypadku projektora światło odbija się od ekranu projekcyjnego, co z jednej strony bardziej komplikuje proces przygotowania sali kinowej, z drugiej pozwala potencjalnie czerpać większą przyjemność z obcowania z X muzą. Proszę zwrócić uwagę, że gdy zamiast białego ekranu zastosujemy np. szary, obraz będzie bardziej kontrastowy przez co będziemy postrzegać go ostrzej oraz będzie miał wyższe nasycenie. Dodatkowo oglądając film przy pomocy projektora musimy pamiętać o tym by dokładnie zaciemnić pomieszczenie. Stopień jego zaciemnienia też wpływa na odbiór koloru. Dzieje się tak gdyż “obce” światło padające na ekran powoduje pogorszenia kontrastu i sprawia, że barwy stają się blade, mało nasycone. Wiele domowych projektorów ma wbudowane gotowe profile, oddzielne tryby wyświetlania dopasowane do odtwarzania filmów, sportu czy gier, a dla bardziej doświadczonych użytkowników, lub korzystających ze specjalistycznego wsparcia przewidziano możliwość regulacji ręcznej czy kalibracji.
Produkcje filmowe, wg mnie lepiej ogląda się za pośrednictwem projektora niż odbiornika TV. Wprawdzie korzystanie z projektora wymaga więcej zabiegów podczas kalibracji projektora do danych warunków pracy, jak i zaciemnienia podczas oglądania. Jednak w czasach gdy nie konsumujemy mediów bezrefleksyjnie, wg z góry narzuconego harmonogramu, zwanego programem TV, a wybieramy co i kiedy obejrzymy, ten drobny dodatkowy wysiłek odpłaci się nam w postaci pogłębionych wrażeń wizualnych i lepszego przekazu zgodnego z zamysłem twórców.
Czy da się to wychwycić gołym okiem? Czy raczej musimy tutaj zastosować warunki laboratoryjne?
Niestety, nazbyt często widać to gołym okiem. Najważniejsza jest kalibracja, czyli zbliżenie się do wzorca. Jeśli kolorysta przygotuje odpowiednią korekcję koloru w filmie ale nasz projektor nie będzie odpowiednio skalibrowany, to nie będziemy mogli cieszyć się idealnymi odczuciami przy odbiorze filmu. Dobre projektory kina domowego pozwalają ręcznie ustawić określone wartości, te najbardziej zaawansowane pozwalają na kalibrację profesjonalnym sprzętem i wgranie odpowiedniego sposobu interpretacji barwy przy pomocy LUTa. Najbardziej zaawansowany sprzęt ma paradoksalnie najmniej automatycznych ustawień. Pozwala natomiast na dopasowanie bardzo wielu zmiennych w tym zakresie.
Skoro już wiemy, że lepiej wyposażyć swoje domowe kino w projektor, niż telewizor. To na co zwracać uwagę dobierając projektor?