Hamowałeś lub hamowałaś kiedyś silnikiem? Puszczasz gaz, redukujesz bieg, a obroty zaczynają wkręcać się wyżej, ale tylko chwilowo. Pozostawienie pedału gazu w spokoju sprawia, że przestaje dochodzić powietrze do cylindrów. Energia zostaje dosłownie wyssana. Powstaje siła hamująca. Wkrótce auto staje. Mniej więcej podobnie zachowuje się gospodarka, w takich uwarunkowaniach, w jakich właśnie się znaleźliśmy. Z tym że nikt przecież nie chce jej zatrzymywać...
Rada Polityki Pieniężnej dawno nie miała trudniejszej decyzji. Zdecydowała się na podwyżkę stóp o 0.75 p.p. RPP Zebrała się dzień po tym, kiedy złoty osiągnął najgorszy wynik w historii. Euro przekroczyło bowiem chwilowo 5 złotych. To już poziom, przy którym wszystkie alarmowe lampki w dealing roomach zaczynają świecić intensywną czerwienią. Jeśli do tego doliczymy wciąż rozpędzającą się inflację, którą dodatkowo podkręca cena ropy na światowych rynkach, trudno mówić o gorszym połączeniu. Polska gospodarka znalazła się w rejonach, w których od momentu upadku PRL jeszcze jej nie widzieliśmy – stagflacja wydaje się bardzo prawdopodobna.
CZYTAJ TAKŻE – Co to jest stagflacja?
O stagflacji pisaliśmy już w podlinkowanym przed chwilą artykule. Nie wdając się w szczegóły (opisane są w powyżej wskazanym tekście) to dramatyczna mieszkanka spowolnienia gospodarczego z silną inflacją. Książkowo, takie połączenie zdarza się bardzo rzadko. Niestety, historia gospodarcza świata pokazuje, że państwa w podobnej sytuacja jak obecnie Polska w stagflację wpadały. Wychodziły z niej w różnej kondycji.
W tych warunkach egzamin, jaki czeka polską gospodarkę, bardziej przypomina test zderzeniowy. Barierą jest tutaj nieprzewidywalny rozwój sytuacji. Wojna za wschodnią granicą nie działa dobrze na złotego. Kurs walutowy podbija ceny paliw. Te z kolei mają wpływ na cenę WSZYSTKIEGO. Czy potrzeba nam więcej dowodów na to, że właśnie wpadamy w kłopoty?
Jeśli doliczymy do tego przeszło milion uchodźców już teraz (pewnie będzie ich więcej), trudno przewidzieć jak swoją wytrzymałość zaprezentuje rynek pracy. Można się spodziewać schłodzenia apetytów na podwyżki pensji, mimo że wydają się to nieuniknione. Taki paradoks.
Szybko licząc, podwyżka stóp procentowych oznacza, że standardowy kredyt na 350 tysięcy złotych zaciągnięty na trzydzieści lat, będzie się wiązał z ratą wyższą o około 150 złotych. To znaczenie uszczupli i tak dziurawe budżety domowe. Zaciskanie pasa również gospodarce nie służy. Popyt wewnętrzny będzie na bardzo złym poziomie, a to przełoży się na kondycję firm.
Co tu dużo mówić. Polska gospodarka okazała się bardzo wytrzymała w covidowych czasach. Niestety, to czego nie zniszczyła pandemia, dopełnić może stagflacja. Oczywiście nie oznacza to katastroficznego scenariusza. Masowych upadków firm i wysokiego bezrobocia raczej nie będzie, jednak trzeba się liczyć, że najbliższe kwartały nie będą należały do udanych. Z pewnością małe i mikro firmy czeka właśnie egzamin z wytrzymałości na niekorzystne warunki robienia biznesu.