magazyn-firma

W czasie pandemii znacząco wzrósł udział Chin w łącznej wartości importu towarów do Polski, wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Spadły za to obroty towarowe z liderem zestawienia – Niemcami. W czasach kryzysu wybór między produktami Made in Germany a Made in China zaczyna być coraz częściej skierowany na daleki wschód. Jak wygląda handel zagraniczny w dobie pandemii?

Handel z Chinami w czasie pandemii

Niecały rok temu, zaraz po wybuchu pandemii wirusa z Wuhan pojawiły się analizy, które wskazywały na poważne zmiany w światowym obrocie handlowym. Byli eksperci, którzy wieszczyli skrócenie łańcucha dostaw i ograniczenie importu z Chin na rzecz wymiany wewnątrz Unii Europejskiej oraz handlu krajowego. Nic z tych rzeczy! Po okresie czasowych trudności w transporcie z Kraju Środka wiosną 2020 roku, importowa lawina między ChRL a Polską ruszyła na dobre, generując łączną wartość na poziomie 131,5 mld złotych i dwucyfrowy wzrost wartości rok do roku (+13,1%). Mówimy o danych za okres od stycznia do listopada 2020 roku. To jedyny dodatni wynik, jaki znajdziemy na podium zestawienia.

CZYTAJ TAKŻE: Rejestr umów o dzieło: 5 tys. zł za brak zgłoszenia

Import z Niemiec w czasie pandemii

Bezpieczną pozycję lidera w importowym zestawieniu utrzymują Niemcy, jednak łączna wartość towarów, jakie kupiliśmy za Odrą między styczniem a listopadem 2020 roku, spadła o 4,3% w porównaniu do analogicznego okresu w 2019 roku i wyniosła 198,2 mld złotych – wynika z danych GUS.

Import z Włoch w czasie pandemii

Daleko za Niemcami i Chinami, na najniższym stopniu podium znalazły się Włochy. W ciągu pierwszych 11 miesięcy 2020 roku z Półwyspu Apenińskiego przybyły do nas produkty o łącznej wartości 45,1 mld złotych, czyli prawie 5% mniej niż w tym samym czasie rok wcześniej. Mimo tego spadku Włosi awansowali na trzecie miejsce, wyprzedzając Rosję, która jeszcze w 2019 roku znajdowała się na pozycji wicelidera.

Kto zyskuje na pandemii?

Na dalszych pozycjach znalazły się Rosja, Holandia, Francja, Czechy, USA, Korea Południowa i Belgia. Z tego zestawienia jedynie zakupy z Korei liczona w złotych polskich wzrosły w ujęciu rocznym i to aż o 10,5% . W pozostałych przypadkach odnotowano spadek wartości importu.

CZYTAJ TAKŻE: Ryczałt 2021 – nowe zasady. Tabela limitów i stawek. Dla kogo ryczałt?

To oznacza, że największymi beneficjentami kryzysowej sytuacji (I-XI 2020) znalazły się gospodarcze potęgi z Azji, które osiągnęły imponujący dwucyfrowy wzrost wartości sprzedanych towarów do Polski. Importerów nie zniechęcają zauważane od pewnego czasu logistyczne problemy związane z transportem oraz dłuższy czas oczekiwania na realizację zamówienia.

Eksport do Niemiec w czasie pandemii

Nie sprawdziły się także wiosenne prognozy, mówiące o problemach w handlu z Niemcami, które notowały poważne problemy w czasie pierwszej fali epidemii COVID-19. Między styczniem a listopadem 2020 roku, sprzedaż produktów Made in Poland za Odrę wzrosła w ujęciu rocznym o 5,4 %, osiągając poziom 276,4 mld złotych. Nasi zachodni sąsiedzi nadal są lokomotywą eksportu dla polskich produktów, co z pewnością przyczyniło się do spłycenia recesji nad Wisłą.

Eksport w czasie pandemii

Można powiedzieć, że w eksportowym rankingu Polski najpierw są Niemcy, a potem długo, długo nikt. Skromnie wygląda drugie miejsce, czyli Czechy, do których w ciągu pierwszych 11 miesięcy ub.r. sprzedaliśmy produkty o łącznej wartości 56,2 mld złotych co i tak jest niższym wynikiem o ponad 3 procent w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku.

CZYTAJ TAKŻE: Jak przygotować telefon służbowy dla pracownika?

Eksportowe podium zamyka (prawdopodobnie po raz ostatni z uwagi na brexit) Wielka Brytania. Przez Kanał La Manche przejechały od stycznia do listopada 2020 roku polskie towary o wartości 55 mld złotych, co również oznacza ponad trzyprocentowy spadek.

Na dalszych pozycjach znalazły się takie eksportowe kierunki jak Francja, Włochy, Holandia, Rosja, Szwecja, USA oraz Hiszpania. Wzrost eksportu odnotowaliśmy jedynie w przypadku trzech ostatnich państw.

Główny partner handlowy Polski

Głównym partnerem handlowym dla Polski zarówno w imporcie jak i eksporcie są Niemcy. Ta sytuacja niezmiennie utrzymuje się od 1990 roku, czyli upadku PRL. Wcześniej przez dekady pozycję tą stale zajmował ZSRR. Zmieniały się jedynie pozycję nr 2 i 3, na których w różnych latach można było spotkać Czechosłowację, Niemiecką Republikę Demokratyczną i Niemiecką Republikę Federalną.

Przed 1990 rokiem, największym zaufaniem i prestiżem wśród konsumentów cieszyły się produkty opatrzone informacją Made in West Germany, dlatego tak łatwo było Niemcom po upadku demokracji ludowej i zjednoczeniu odnotowywać dobre wyniki. Na przeciwległym biegunie w latach 90-tych znajdowała się etykieta Made in China, sugerująca produkty gorszej jakości. Sytuacja jednak się zmienia. Chińczycy wchodzą na importowe podium w polskich statystykach mniej więcej od dekady.

Póki co dystans, jaki dzieli Państwo Środka od Niemiec, wydaję się zbyt duży, by szybko zdetronizować naszych zachodnich sąsiadów. Jeśli jednak utrzyma się obecna tendencja, jeszcze przed 2030 rokiem Chiny, które oferują atrakcyjne cenowo produkty, charakteryzujące się coraz wyższą jakością mogą zamieszać w strukturze importu, wskakując na pierwsze miejsce. Niektóre tendencje wydają się nieodwracalne.

CZYTAJ TAKŻE: Region, który zdecydowanie wygrał na pandemii. Zobacz, co jest przyczyną potęgi Chińczyków

W przypadku kierunku eksportowego Niemcy raczej na bardzo długo pozostaną głównym klientem polskich firm produkujących na potrzeby klienta zagranicznego. Na dobrą sprawę, od kondycji naszych sąsiadów zza Odry oraz liczby ich zamówień zależy, jak będzie rozwijała się polska gospodarka i tysiące firm nad Wisłą. Ponadto Niemcy uchodzą, za solidnych i bezpiecznych odbiorców.

Chińskie towary zaleją rynek?

Chiny zdobywają rynek nie tylko ceną i coraz wyższą jakością. Azjaci wchodzą bowiem w obszary, które europejczycy oddali walkowerem. Przykładem może być rynek telefonii komórkowej. O ile na początku XXI wieku, można było kupić komórkę z Finlandii (Nokia), Niemiec (Siemens), Szwecji (Ericsson) czy Francji (Alcatel), o tyle dziś oprócz amerykańskiego iPhone’a, produkowanego zresztą w Chinach oraz koreańskiego Samsunga, składanego np. w Wietnamie, coraz odważniej rynek urządzeń mobilnych  zdobywają chińskie marki jak Huawei, Oppo, Xiaomi czy ZTE.

 

 

 

Chińcyki trzymają się mocno! - czyli korek na Jedwabnym Szlaku

Co tam panie w globalnej gospodarce? Chińcyki trzymają się mocno!? Zapytałby dziś Czepiec dziennikarza, gdyby akcja „Wesela” Wyspiańskiego działa się w czasach współczesnych. Z tym, że w dobie pandemii, żadnego wesela by nie było. Chińska siła i owszem.

Produkcja w Kraju Środka rozgrzana jest do czerwoności starając się zaspokoić potrzeby spowolnionego przez wirusa  świata. Tyle, że tej siły popytu i podaży nie wytrzymuje szlak, który w logistycznej układance środków transportu i terminów rwie się ostatnio jak jedwabna nić…

Ile czasu transportowane są towary z Chin?

Jeśli kolejne tygodnie jeśli nie miesiące czekasz na przesyłkę znad rzeki Jangcy, to mamy dla Ciebie coś, co na wstępie Cię zdenerwuje. W pewnym znanym dyskoncie, w połowie grudnia znaleźliśmy zestaw trzech par skarpetek. Na tekturowej, czarnej etykiecie czytamy – Made in China. Nic odkrywczego. Nieco niżej napis: rok i miesiąc produkcji: 2020/12 ! Świeżutkie!

I pomyśleć, że najwyżej dwa tygodnie temu, przechodziły przez taśmę produkcyjną jednej z chińskich fabryk. Dwa tygodnie! I to… maksymalnie. Zanim wylądowały w ażurowym koszu ze wszystkim co tekstylne, musiały zostać zapakowane, przesłane do centrum logistycznego, dalej bliżej nieokreślonego środka transportu (nie był to pewnie statek), potem znów do krajowego centrum dystrybucyjnego, na pokład i wreszcie do dyskontu. Wszystko w maksimum dwa tygodnie!?

CZYTAJ TAKŻE: Abonament radiowo-telewizyjny za…komputer w firmie? Już nic nas nie zaskoczy

A co z Twoim zamówieniem? Dobrze, już nie drążmy. Spróbujmy wytłumaczyć, dlaczego rzeczone skarpetki dotarły nad Wisłę w ekspresowym tempie. Nie mają przecież ani daty ważności, ani nie są towarem szczególnie deficytowym w Europie. Skarpetki jak skarpetki. Prawdopodobnie złożyło się na to kilka czynników, z których najważniejszym są długoterminowe umowy między producentem a dystrybutorem.

Jak świat długi i szeroki, o dużego i starego klienta bardziej się dba. I tak pewnie było w tym przypadku. Zatem na pytanie „ile czasu transportowane są towary z Chin” odpowiadamy mało dziennikarsko – to zależy. Zależy jakie umowy masz podpisane z producentem,  jaki jest wolumen dotychczasowego handlu i wreszcie, czy na Jedwabnym Szlaku między Chinami a Europą nie powstał jakiś zator. A tych zatorów ostatnio jest bardzo wiele.

CZYTAJ TAKŻE: Sequel rządowej pomocy. Tarcza 6.0 – czy pomoże mojej firmie? RAPORT MAGAZYNU FIRMA

Jak pandemia pobudza produkcję w Chinach?

Pamiętacie, jak jeszcze rok temu wszyscy spodziewali się spowolnienia gospodarki, tylko nikt nie potrafił wskazać tego jednego klocka, które uruchomi niekorzystne domino? Odpowiedź przyszła zaraz na początku 2020 roku, kiedy okazało się, że piaskiem obficie blokującym tryby światowej gospodarki stał się mierzący około 100 nanometrów, kulisty wirus z rodziny Coronaviridae oznaczony znanym dziś na całym świecie skrótem SARS-CoV-2.

Pierwsze uderzenie w Chiny było potężne. Produkcja przemysłowa tego kraju w lutym skurczyła się rok do roku o przeszło 13 procent. Miesiąc później już tylko o jeden. I na tym minusy w chińskich odczytach się skończyły.

CZYTAJ TAKŻE: Inwestycja w mieszkanie na wynajem na rynku wtórnym. 5 nieoczywistych rzeczy, na które zwracają uwagę lokatorzy

Jeśli wierzyć oficjalnym danym publikowanym w serwisie Worldometers na dzień 21 grudnia 2020 roku odnotowano tam od początku pandemii 86.852 przypadki zakażenia. Dla porównania w mniejszej 38-krotnie pod względem populacji Polsce, przypadków zachorowań jest prawie czternaście razy więcej (1.207.333 – 21.12.2020).

Europa ugina się pod ciężarem pandemii. Firmy mocno wciskają hamulec i szukają oszczędności. Towary znajdują się za wielkim murem. Tylko w listopadzie br. produkcja przemysłowa Chin urosła rok rocznie o równe 7%, co przy skali chińskiej gospodarki jest nominalnie potężnym wzrostem i oznacza kolejne miliony zabawek, koszulek, telefonów, zegarków i wspomnianych skarpetek.

Problem w tym, że o ile zamówienie, oraz przelew można wysłać w ułamku sekundy za pośrednictwem internetu, o tyle materialne dobra muszą do Europy zostać przetransportowane. No i zaczynają się schody – długie i trudne do pokonania niczym te do groty Tianmen w środkowych Chinach.

Co się stało z moim zamówieniem z Chin?

Spokojnie. Zapewne nic złego. Prawdopodobnie czeka sobie w kolejce, czasem ustępując miejsca priorytetowo traktowanym skarpetkom dla wieloletniego odbiorcy w Europie. Chińskie porty są przeładowane, a koszty transportu idą w górę.

CZYTAJ TAKŻE: Branża deweloperska zwalnia. Oto skala nowych projektów

Na domiar złego brakuje… kontenerów. Tak, tak, tych samych, którymi obładowane są kontenerowce czy pociągi. Powód? Nie chodzi o to, że jest ich za mało. Po prostu wiele utknęło w różnych częściach świata przez obostrzenia spowodowane wirusem. W jednym miejscu może być to paraliż spowodowany kwarantanną pracowników centrum logistycznego, w innym bankructwa odbiorcy itd.

Transport lotniczy, szybki i drogi też ma swoje poważne ograniczenia wynikające nie tylko z pojemności samolotów cargo, ale także specyfiki materiałów, jakie mogą znaleźć się na jego pokładzie. Np. nie wszystkie baterie lub produkty je zawierające mogą polecieć drogą powietrzną. Pociągi ruszające na euroazjatyckie trasy również zdają się być przeładowane, a statki… one mają swoje tempo i swoją specyfikę… płyną sobie kilka, długich tygodni. Czasem obładowane do granic wyporności.

Sytuacji nie ratuje fakt, że popyt na chińskie produkty cały czas rośnie. Sytuacja będzie się pogłębiała, jeśli z powodu ogłaszanego przez kolejne kraje lockdownu, zaczną się kurczyć możliwości produkcyjne fabryk w Europie. Korek na jedwabnym szlaku może się wydłużać proporcjonalnie do listy kolejnych produktów z etykietą Designed in Europe, Made in China, łącznie ze wspomnianymi skarpetkami wysyłanymi priorytetem.

Kiedy transport z Chin przyspieszy?

Transport z Chin może przyspieszyć, jednak musi zostać spełnionych kilka warunków – przede wszystkim odblokowania wielu fabryk w innych krajach świata, a także „uwolnienia” pustych kontenerów, które chcąc nie chcąc utknęły w różnych punktach świata.  Póki co, świat testuje moce produkcyjne Dalekiego Wschodu, który zdaje się mieć jeszcze w tym zakresie rezerwę. Szkoda, że nie idzie to w parze z możliwościami transportu, który winduje ceny stając się kolejnym, obok Chin beneficjentem światowego kryzysu.

CZYTAJ TAKŻE: Ryczałt 2021 – nowe zasady. Tabela limitów i stawek. Dla kogo ryczałt?

Póki co, do tłoku trzeba się przyzwyczaić, a tam gdzie się da walczyć o swoje negocjując z firmami spedycyjnymi jak najkorzystniejsze warunki. W tym wszystkim trzeba mieć mocne nerwy. Na szczęście tak źle jak Weselu Wyspiańskiego nie jest: „Oni się tam gniotą, tłoczą / i ni stąd, ni zowąd naraz / trzask, prask, biją się po pysku / to nie dla was” Międzynarodowy handel jest akurat dla każdego, trzeba tylko czasem zachować cierpliwość i dystans… nie tylko społeczny.

 

Magazyn Firma

Magazyn Firma to serwis dla przedsiębiorców sektora MŚP. Prosto, konkretnie i praktycznie pokazujemy to, co ciekawe w zarabianiu pieniędzy.

Odwiedź nas na:

Magazyn Firma 2022. All Rights Reserved.
magnifier