Trwająca pandemia COVID-19 nie ułatwia życia nikomu, a już w szczególności osobom związanym z gastronomią. To właśnie ta branża cierpi od wielu miesięcy, a właściciele należących do niej biznesów ledwo wiążą koniec z końcem. Surowe restrykcje to nie tylko codzienność Polaków, inne kraje także stosują niekorzystne dla wielu przedsiębiorców rozwiązania.
CZYTAJ TAKŻE: Pierwsi przedsiębiorcy domagają się odszkodowań za lockdown i pozywają Skarb Państwa
Nie raz pisaliśmy o buncie polegającym na otwieraniu biznesów mimo obostrzeń. Rządzący mieli liczne pomysły na to jak zniechęcić niepokornych przedsiębiorców uczestniczących w akcji #otwieramy. Jednym z nich były kontrole przeprowadzane przez pracowników sanepidu, czyli jednostki odpowiedzialnej za dbanie o zdrowie i bezpieczeństwo obywateli. Poza weryfikowaniem sposobu przestrzegania zasad reżimu sanitarnego, sanepid sprawdzał również jakość i sposób przechowywania żywności. Wlepiając właścicielom surowe kary za jakiekolwiek uchybienia. Apele przedsiębiorców, którzy mówili, że nie mają za co utrzymać siebie i rodzin, a otwarcie lokali to jedyna szansa na przetrwanie pozostawały bez echa. Szef GIS w jednym z wywiadów stwierdził, że co prawda nie chce wlepiać mandatów, ale musi to robić. W rezultacie część biznesów się zamknęła, a te które otrzymały karę skierowały sprawy do sądu.
CZYTAJ TAKŻE: Mandaty dla przedsiębiorców. GIS: Nie chcę ale muszę
Pracownica amerykańskiego odpowiednika polskiego sanepidu poszła o krok dalej. W trakcie kontroli oznajmiła właścicielowi jednego z kalifornijskich browarów, że ten musi natychmiast zamknąć biznes. Powodem był brak pojazdu przystosowanego do mobilnej sprzedaży jedzenia tzw. foodtrucka. Sytuacja była o tyle poważna, że do zdarzenia doszło tego samego dnia, w którym odbywał się finał Super Bowl, podczas którego kibice chętnie piją piwo. Firma nie zarobiła więc nic, a wieczór był szansą na spory utarg.
CZYTAJ TAKŻE: Muzeum piwa, czyli jak przedsiębiorcy omijają lockdown i obostrzenia
W ciągu kliku kolejnych dni okazało się, że dokonana przez panią z sanepidu interpretacja była nieprawidłowa. Na terenie browaru znajdowała się bowiem pijalnia piwa. Napój sprzedawany był tylko w opcji „na wynos” co zwalnia z obowiązku posiadania dodatkowego pojazdu. Za błąd przeprosił nawet przełożony kobiety.
CZYTAJ TAKŻE: Kontrola sanepidu. Co może sprawdzić inspektor
Najgorsze w całej tej historii było jednak zachowanie kontrolerki, które ujawniły nagrania z kamer. Po ogłoszeniu niekorzystnej dla przedsiębiorcy decyzji , gdy ten odszedł na bok, urzędniczka zaczęła tańczyć. Widać to dokładnie na udostępnionym w internecie filmie. Jak podkreśla właściciel browaru nie wiadomo co było powodem wybuchu radości pani z sanepidu, ale taka reakcja zaraz po ogłoszeniu zamknięcia firmy była co najmniej zaskakująca.
Są branże, które szczególnie mocno ucierpiały przez restrykcje wprowadzone z powodu pandemii koronawirusa. Ich właściciele liczą straty w miesiącach i dziesiątkach tysięcy. Część placówek się zamknęła, te które działają w systemie „na wynos” mają problem żeby związać koniec z końcem.
CZYTAJ TAKŻE: Kontrola sanepidu. Co może sprawdzić inspektor
Pomysłem na rozwiązanie patowej sytuacji okazał się bunt przedsiębiorców. Właściciele firm z najbardziej poszkodowanych branż postanowili otwierać swoje biznesy pomimo przepisów stworzonych przez rząd. Odzew zainteresowanych wzrósł, gdy sądy zaczęły stosować jednolitą linię orzeczniczą, z której wynika że obostrzenia wprowadzono niezgodnie z Konstytucją. Co oznacza, że przyznawane przez sanepid kary za ich łamanie są bezpodstawne.
CZYTAJ TAKŻE: Nie tylko Sanepid. Od poniedziałku zmasowane kontrole zbuntowanych przedsiębiorców
Stworzenie w internecie mapy, na którą naniesione zostały wszystkie otwarte wbrew rządowym zakazom lokale, wydawało się rewelacyjnym pomysłem. Miał to być łącznik pomiędzy działającymi punktami, a zainteresowanymi ich odwiedzeniem klientami. Jednakże rządzący oraz pracownicy Państwowej Inspekcji Sanitarnej się nie poddają i stosują coraz to nowe sposoby na zastraszenie przedsiębiorców. Jednym z nich jest skierowanie przeciwko otworzonej firmie zmasowanych kontroli. Nie tylko sanepidu, ale i strażaków czy pracowników skarbówki. Podmioty te w wyborze miejsc do weryfikacji posiłkowały się mapą dostępną pod adresem: www.newsmap.pl/biznes/ .
CZYTAJ TAKŻE: Mandaty dla przedsiębiorców. GIS: Nie chcę ale muszę
Fakt ten nie spodobał się organizatorom akcji #otwieramy, którzy oświadczyli że przedsiębiorcy nie ułatwią sanepidowi pracy. „Z uwagi na działania sanepidu przy asyście policji, polegające na rzekomych kontrolach żywności, zmierzających do zamknięcia lokali z rażącym nadużyciem art. 27 Ustawy o PIS („bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia ludzi”), twórca mapy wyraża sprzeciw przeciwko takim praktykom, zawieszając ogólnodostępną publikację danych na Interaktywnej Mapie Wolnego Biznesu” – czytamy na stronie pod wskazanym adresem. Mapa pozostanie w sieci, a baza lokali nadal będzie aktualizowana, ale by do niej dotrzeć trzeba będzie uiścić opłatę w wysokości 24,99 zł miesięcznie.
CZYTAJ TAKŻE: Odpowiedzi nie będzie. GIS o akcji Zapytaj Sanepid: Nadużycie prawa
Aby mieć dostęp do danych należy wypełnić dostępny na stronie formularz i uiścić opłatę. Organizator zapewnia, że cała kwota zostanie wykorzystana na pomoc przedsiębiorcom. Połowa wskazanej sumy przeznaczona zostanie na utrzymanie serwisu i wygenerowanie imiennej mapy. Druga część zasili zbiórkę pieniężną prowadzoną przez Kongres Polskiego Biznesu na pomoc prawną dla zbuntowanych przedsiębiorców.
Jako podmiot kontrolowany nie jesteś pozbawiony praw. Ale ich zakres uzależniony jest of formy audytu. W przypadku kontroli standardowej sanepid musi poinformować cię o tym fakcie. I co ważne musi to zrobić prawidłowo. Co oznacza, że czynności kontrolnych nie można przeprowadzić wcześniej niż po 7 dniach od doręczenia zawiadomienia o zamiarze wszczęcia kontroli. Chyba, że wyrazisz zgodę na przyspieszenie chwili rozpoczęcia czynności lub sam o to zawnioskujesz. Nie można też przeprowadzić jej później niż 30 dni po tym terminie. Jeżeli organ nie wyrobi się w tym terminie, musi wysłać do ciebie ponowne zawiadomienie.
CZYTAJ TAKŻE: Akcja Zapytaj Sanepid odpowiedzią na kontrole przedsiębiorców
Odmiennie wygląda sytuacja w przypadku tzw. kontroli spontanicznej, czyli przeprowadzanej bez wcześniejszego zawiadomienia. Kontrola spontaniczna jest dopuszczalna tylko, gdy dotyczy weryfikacji żywności. Wtedy inspektor ma prawo żądać wpuszczenia na teren przedsiębiorstwa o każdej porze, także w nocy.
CZYTAJ TAKŻE: Odpowiedzi nie będzie. GIS o akcji Zapytaj Sanepid: Nadużycie prawa
Zawiadomienie o kontroli sanepidu jest pismem urzędowym. Przepisy regulują jakie są jego niezbędne elementy. Należą do nich:
Nie tylko brak zawiadomienia, ale i przebieg kontroli uzależniony jest od jej rodzaju.
W czasie zwykłej kontroli inspektor może:
Kontrolę spontaniczną charakteryzują:
CZYTAJ TAKŻE:Pierwsi przedsiębiorcy domagają się odszkodowań za lockdown i pozywają Skarb Państwa
Jeżeli w trakcie kontroli inspektor stwierdził naruszenia wymagań higienicznych i zdrowotnych, decyzją wezwie właściciela do usunięcia naruszeń. Co więcej kontrolowany przedsiębiorca będzie musiał zapłacić za wszelkie badania w trakcie audytu.
Gdyby okazało się, że wykryte naruszenie powoduje bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia ludzi możliwe jest (w zależności od kontrolowanego obiektu): unieruchomienie zakładu pracy lub jego części, zamknięcie obiektu użyteczności publicznej, wyłączenie z użytkowania środka transportu, wycofanie z obrotu środka spożywczego, materiału i wyrobu przeznaczonego do kontaktu z żywnością, Decyzję wydaje inspektor sanepidu i podlega ona natychmiastowemu wykonaniu.
Wnioski pokontrolne zebrane zostaną w protokole. Kontrolowany podmiot może go nie podpisać lub dodać do niego swoje uwagi.