magazyn-firma

Ostatnie miesiące wymusiły przestawienie się na pracę lub naukę w formie zdalnej, na odległość. Wiele osób stanęło wtedy przed poważnym dylematem: czy laptop, jakim dysponujemy, sprawdzi się w tym modelu działania?

Praca i edukacja zdalna a COVID-19

Statystyki są nieubłagane. Koronawirus i związany z nim lockdown oraz kolejne obostrzenia wypchnęły na pracę zdalną tysiące osób w całej Polsce i w wielu innych krajach na świecie. Niektóre firmy na dobre zrezygnowały z części pomieszczeń biurowych i przeszły na ten model działania.

Co więcej, praca zdalna w zdecydowanej większości przypadków sprawdziła się bardzo dobrze. Nie powinno więc dziwić, że nawet 30-35% przedsiębiorców ocenia ją jako pozytywne doświadczenie i zamierza pozwolić pracownikom działać w trybie hybrydowym, czyli na przykład dwa dni spędzić w biurze a trzy w domu. 

Trudno w tej chwili oszacować, jak wiele osób praca i edukacja zdalna uratowała przed zarażeniem się jedną z mutacji COVID-19. Zapewne wkrótce pojawią się na ten temat pierwsze badania, jednak zapewne można stwierdzić, że były to dziesiątki tysięcy osób.

Aby jednak praca lub nauka zdalna była możliwa, trzeba mieć odpowiedni komputer, który poradzi sobie z tym modelem działania. To właśnie COVID-19 spowodował ogromny wzrost zainteresowania urządzeniami z niższej półki cenowej. Czy nowa odmiana wirusa (Delta) spowoduje kolejny lawinowy skok popularności tych sprzętów? 

Jakie cechy powinien mieć dobry laptop do nauki zdalnej?

Jego specyfikacja techniczna nie musi być zbyt rozbudowana. Typowa nauka zdalna bazowała raczej na prostych i niezbyt wymagających technicznie narzędziach, zwłaszcza na Microsoft Teams, czasem także na zamiennikach od innych firm. Zdarzało się też, że komunikacja była organizowana przez Messengera lub WhatsAppa.

Nie są to zbyt wymagające aplikacje. Można wyjść z założenia, że w zdecydowanej większości przypadków nauka na odległość wymagała stworzenia wypracowania (na przykład w edytorze tekstu) czy prezentacji. Dobrze byłoby też, gdyby takie urządzenie było w stanie odbierać obraz nadawany na żywo, a także miało wbudowany mikrofon i kamerę do rozmów.

W zdecydowanej większości przypadków oprogramowanie, które napędza komputer do pracy zdalnej to Windows 10. Czy nadałby się też Linux lub Mac OS? Tak, ponieważ każda z wymienionych aplikacji albo ma swoją wersję na ten system, albo działa w wersji webowej, czyli potrzebuje tylko przeglądarki WWW. 

Podstawowy komputer powinien mieć nie mniej niż 4 GB pamięci RAM i 64/128 GB na dane użytkownika. O wiele lepiej jednak dołożyć i zainwestować w zestaw z 8 GB RAM. Różnice w cenie nie są zbyt duże, a komfort pracy z urządzeniem będzie o wiele wyższy. W najtańszych urządzeniach niemal zawsze spotkamy się ze zintegrowaną kartą graficzną. Do zaawansowanych gier to za mało, ale do pracy zdalnej wystarczy. Upewnijmy się też, że kamerka na rozdzielczość nie mniejszą niż 720p oraz że wbudowany mikrofon dobrze zbiera dźwięk.

Czy tani komputer za 2 tysiące złotych sprawdzi się też w pracy zdalnej?

To zależy od jej specyfiki. Jeśli zwykle tylko generujemy tekst lub analizujemy dane z prostego, niezbyt zaawansowanego programu, który działa nawet na leciwej specyfikacji technicznej, to jak najbardziej.

Jeśli jednak programujemy lub korzystamy z innych wymagających narzędzi, to koniecznie trzeba sprawdzić, czy specyfikacja aplikacji pokrywa się z tym, co oferuje komputer. W tej sytuacji zawsze dobrze jest pamiętać o starym przysłowiu: skąpy traci dwa razy.

 

Koszty pracodawcy takie jak składki ZUS, podatki, czy wyposażenie stanowiska pracy, każdy przedsiębiorca jest w stanie wydeklamować z pamięci, nawet po przebudzeniu z głębokiego snu. Są jednak wydatki, z których do końca nie zdajesz sobie sprawy, choć są… ale nigdy nie przydzielasz ich do kategorii „kosztów pracodawcy”.

Pozapłacowe koszty pracodawcy

Koszty pracodawcy Kolejna faktura z warsztatu samochodowego, serwisu drukarek, zgłoszenie o niedziałającym telefonie służbowym bez śladów zniszczenia, więc pewnie się „po prostu” popsuł ze starości. Przyjmujesz faktury i opłacasz je z automatu, nie do końca zdając sobie sprawy, że koszty te pojawiają się dziwnym trafem zbyt często.

CZYTAJ TAKŻE: Koszty zatrudnienia pracownika. Jak liczyć?

Nie. Nie doszukujemy się w tym spiskowej teorii dziejów, ale stwierdzamy fakty. Słyszałeś pewnie powiedzenie o najlepszym samochodzie, które jest w stanie wjechać na każdy krawężnik. To samochód służbowy.

Dziwnym trafem serwisy samochodowe przyznają, że najczęściej do naprawy trafiają tam samochody z flot. Mocno nadwyrężone i trzeszczące zawieszenie, „zajechane sprzęgło”, tajemnicza rysa na prawym nadkolu, o której nikt nie wie jak powstała.

Mienie powierzone a koszty pracodawcy

Niestety brak szacunku do mienia powierzonego wśród polskich pracowników jest ogromny i nie zawsze można obciążyć kosztami naprawy pracownika – szczególnie jeśli dotyczą elementów eksploatacyjnych, bo jak sama nazwa wskazuje, co jakiś czas trzeba w nie inwestować… A że zdarza się to nad wyraz często to już inna sprawa.

CZYTAJ TAKŻE: Osiedla tylko dla dorosłych nowym trendem na rynku deweloperskim?

Umowy powierzenia mienia są zwykle słabo lub niewystarczająco dobrze napisane. Czasem dzieje się tak celowo, by nie wystraszyć pracownika. Każde ustępstwo w tym obszarze, prędzej czy później wróci do pracodawcy w formie mniejszej lub większej faktury.

Koszty pracodawcy w serwisie samochodowym

Jeden z pracowników serwisu znanej marki przyznaje w anonimowej rozmowie, że rzeczywiście wymiana elementów eksploatacyjnych w samochodach służbowych zdarza się częściej niż w tych użytkowanych przez prywatnych właścicieli. Powód? Brak szacunku do aut firmowych ze strony ich użytkowników.

Wszystko według zasady - „nie moje, więc czym się będę przejmował”. Czasem dzieje się to nawet dwa razy częściej i przydużo niższym przebiegu.

Pracodawcy świadomi tej niepokojącej i kosztotwórczej tendencji zauważają jednak, że złożona obietnica wykupu auta z floty przez użytkownika po czasie eksploatacji, często zmienia jego podejście, a auto psuje się „jakby” rzadziej. Inni starają się docenić pracowników, którzy ewidentnie dbają o służbowy samochód, na szczęście takich nie brakuje, choć w dalszym ciągu spora część nie ma wyrzutów sumienia spowodowanych szczególnym katowaniem aut.

CZYTAJ TAKŻE: Ulga w ZUS. Zobacz, jak ją załatwić?

Koszty serwisu sprzętu biurowego

Oczywiście, że znasz dobrze tę pozycję kosztową, ale czy wiesz, że często przepłacasz i to solidnie? Wiele firm nie weryfikuje oferty konkurencji, trzymając się jednego serwisu np. drukarek, kopiarek, dostaw papieru i tonerów. Za plus przyjmujemy szybki dojazd techników lub dostawę materiałów.

Racjonalnym wydatkom nie służą długoterminowe umowy, które usypiają czujność i ograniczają pole do zbadania konkurencyjnych ofert.

Przedłużenie kontraktu na taką obsługę rzadko negocjujemy co do warunków, nie wgłębiając się w to, ile naprawdę kosztuje nas takie techniczne wsparcie – po pierwsze, bo mamy prawo się na tym nie znać, po drugie, bo nie ma kto takich negocjacji racjonalnie poprowadzić i po trzecie wreszcie, bo pracownik odpowiedzialny za ten obszar może być przyzwyczajony do konkretnego dostawcy.

CZYTAJ TAKŻE: Koszt pracodawcy umowa zlecenie

Racjonalny wydaje się leasing lub długoterminowy najem takich urządzeń połączony z pełną obsługą. Fakt. Warto jednak dobrze przeliczyć proponowane koszty, czy przypadkiem zakup i wynajęcie zewnętrznego serwisu nie wychodzi taniej. Jeśli nie wychodzi, można skorzystać z takich form użytkowania sprzętu.

Zniszczenie sprzętu przez pracownika

Wiele firm, podpisując stosowne umowy z pracownikami, poradziło sobie z sytuacją, w której rozbity wyświetlacz telefonu lub zalany laptop nie obciąża już kieszeni pracodawcy.

Zatory płatnicze. To szok, ilu przedsiębiorców nie płaci w terminie

Niestety, jeśli telefon zwyczajnie się popsuł, ale nie posiada widocznych zniszczeń czy śladów użytkowania niezgodnego z przeznaczeniem, często to przedsiębiorca ponosi koszty nowego urządzenia, bo przecież zobowiązał się w umowie o pracę, że wyposaży podwładnego w niezbędny do pracy sprzęt.

Nie jesteśmy w stanie zweryfikować, czy telefon przestał działać z powodu np. stosowania nieoryginalnych akcesoriów czy spadł na twarde podłoże.

Albo inny przypadek. Laptop włączany przez handlowca w zimnym aucie przy minusowej temperaturze niemal na pewno po jakimś (krótkim!) czasie będzie wymagał wymiany dysku czy innych podzespołów. Dziwnym trafem, służbowe komputery też psują się częściej niż prywatne.

Sytuację tłumaczymy zazwyczaj intensywnym użytkowaniem, ale rzadko zastanawiamy się, jak faktycznie wyglądała ta eksploatacja… czy nie jest w tym przypadku tak, jak z samochodem służbowym? Niestety trudno tego typu przesłanki bezsprzecznie udowodnić. I znów przedsiębiorca godzi się na zapłacenie kolejnej faktury, która przy odrobinie szacunku ze strony pracownika, nigdy nie musiałaby powstać.

Niższa cena sprzedaży flotowego samochodu.

To wróćmy jeszcze do samochodów we flocie. Często godzimy się z tym, że samochód firmowy, który opuszcza flotę, sprzedawany jest za niższą kwotę niż prywatny z tego samego rocznika lub z identycznym przebiegiem. Ludzie wiedzą, że gros samochodów służbowych (choć nie wszystkie), ma za sobą ciężki czas i ciężką nogę użytkownika. Na rynku utarło się, że auto poflotowe sprzedawane jest taniej. To kolejny koszt, który przyjmujesz z dobrodziejstwem inwentarza.

CZYTAJ TAKŻE: Najlepszy telefon służbowy dla pracownika - podpowiadamy, na co warto zwrócić uwagę przy zakupie

Koszty będą jeszcze wyższe, jeśli z braku czasu lub ludzi oddasz auto do handlarza (w sumie też przedsiębiorcy). On wie, z jakim poziomem straty jesteś w stanie się pogodzić, by pozbyć się problemu szukania klienta i konieczności słuchania jego narzekań. To też koszt, który leży po Twojej stronie.

 

Praca we własnych czterech ścianach uświadomiła nam, że sprzęt, którym się posługujemy ma być nie tylko niezawodny, lecz także ergonomiczny i praktyczny. Dokładnie taki, jak ten monitor marki LG.

Bóle kręgosłupa, dyskopatia, poważne problemy z oczami – to nie spis rozdziałów z podręcznika dla przyszłych medyków, lecz realne schorzenia, z którymi mierzy się coraz więcej pracowników korporacji. Szczególnie dały one nam w kość, kiedy z nowoczesnych, szklanych biurowców przenieśliśmy się do własnych mieszkań, których wnętrza projektowaliśmy po, aby w nich odpoczywać, a nie pracować. Po kilku miesiącach lockdownu okazuje się, że nieergonomiczne miejsce pracy może negatywnie rzutować na nasze zdrowie, a wielogodzinne ślęczenie przed źle ustawionym, a dodatkowo niewielkim, ekranem laptopa daje się we znaki naszym oczom.

LG UltraWide Ergo

Jak sobie z tym radzić? Wybierając odpowiedni sprzęt – nie tylko „uzbrojony” w najlepsze parametry, lecz także wyposażony w kilka nowatorskich rozwiązań, czyniących naszą pracę wygodniejszą i przede wszystkim mniej obciążającą zdrowie. Jak na przykład 34-calowy monitor LG z serii UltraWide Ergo. 34” to brzmi jak rozmiar przyzwoitej klasy telewizora z przed kilku lat, lecz tu nie ma obaw o zawalenie biurka nieporęcznym sprzętem. Proporcje 21:9 sprawiają, że monitor urósł w szerz, a nie w górę – trochę jak my po kumulacji Świąt z lockdownem. Uzyskana w ten sposób rozdzielczością 3440 x 1440 to blisko 2,4 razy więcej przestrzeni roboczej niż w tradycyjnym monitorze Full HD. Dzięki temu idealnie nadaje się do pracy, ponieważ pozwala na oglądanie sporej liczby materiałów podczas edycji klipów wideo, umożliwiając, na tym samym ekranie, dostęp do licznych wtyczek audio oraz innych efektów. Za te cechy pokochają go też graficy, szczególnie że mamy tu do czynienia z jakością obrazu QHD i technologią HDR, zapewniającą doskonałe odwzorowanie barw. W prozaicznych zastosowaniach z Excelem w roli głównej pozwala na swobodną pracę na bardziej rozbudowanych tabelach bez kłopotliwego przewijania.

Jak ustawić monitor na blacie?

Nie zapominajmy jednak o elemencie Ergo – monitor 34WN780-B wyposażony został w specjalną nogę, a raczej uchwyt, umożliwiającą idealne dopasowanie umiejscowienia ekranu do wysokości naszego wzroku. Urządzenie możemy przesuwać w pionie i poziomie, obracać, a także przechylać lub oddalać czy przybliżać – wszystko po to, aby znaleźć najbardziej ergonomiczną pozycję. Ale to nie wszystko – dzięki temu, że podstawka montowana jest na krawędzi biurka lub z wykorzystanie przepustu na kable, a sam monitor wisi w powietrzu, zyskujemy dodatkowy atut – pusty blat, którego nie musimy już dzielić z masywną podstawą znaną z klasycznych odpowiedników.

Sprzęt koreańskiego giganta wyposażono również w znany z czytników e-booków system redukcji emisji niebieskiego światła. Dzięki niemu ekran przybiera temperaturę barwową zbliżoną do papieru, dając nam idealne warunki do czytania. Na wyposażeniu jest także technologia Flicker Safe, niwelująca efekt migania obrazu. Oba te rozwiązania znacznie obniżą poziom zmęczenia naszych oczu, a pewno zachęcą do skorzystania z monitora także „po godzinach”, tym bardziej że został wyposażony w głośniki.

mat. partnera LG

Magazyn Firma

Magazyn Firma to serwis dla przedsiębiorców sektora MŚP. Prosto, konkretnie i praktycznie pokazujemy to, co ciekawe w zarabianiu pieniędzy.

Odwiedź nas na:

Magazyn Firma 2022. All Rights Reserved.
magnifier