magazyn-firma

Zwolnienie lekarskie z powodu depresji? To dziś nie jest wyjątek. Łatwo rzucić oskarżeniem w stronę pracownika, że "coś kombinuje". Trudniej zrozumieć, że ze zdrowiem psychicznym wielu Polaków niestety nie dzieje się najlepiej.

Zwolnienie lekarskie z powodu depresji

- Przeżyłem komunę, sprzedawałem na targowisku, z trudem wiązałem koniec z końcem i jakoś dałem sobie radę, a wy młodzi, ze służbowymi autami i średnią krajową narzekacie na depresję? - Powiedział szef i założyciel jednej z firm do swojej pracowniczki. Opowiedziała nam o tym czytelniczka, adresatka tych słów. Jej szef, dobrze trzymający się mężczyzna, rocznik ‘51. Mógłby być na emeryturze, ale siły i zdrowie pozwalają na dalszą pracę na obrotach. Twarda jednostka. Nie może zrozumieć, jak to jest, że kolejna osoba w wieku jego dzieci, dobrze zarabiająca i z sukcesami idzie na chorobowe z powodu problemów z psychiką. Zwolnienie lekarskie z powodu depresji, nie mieści mu się w głowie.

Najnowsze dane, które opublikowała Konfederacja Lewiatan, pozwalają rzucić lepsze światło na psychiczne problemy pokolenia, które z balastem kredytów, kilkunastoma latami ciężkiej pracy i niemałymi aspiracjami zderzyła się z nową rzeczywistością, jaką jest pandemia.

CZYTAJ TAKŻE: Praca zdalna jest nieefektywna. Oto twarde dowody

Depresja w Polsce staje się problemem.

Badania związane z negatywnymi skutkami pandemii dla zdrowia psychicznego odnotowują badania przeprowadzone przez Eurofound. Badacze oparli się na indeksie WHO-5, który opisuje samopoczucie w skali od 0-5. Na tej podstawie stworzono wskaźnik, który przyjmuje wartości w bardziej precyzyjnej skali od 0 do 100. Wartości niższe niż 50 to ryzyko popadnięcia w depresję. W ten sposób przebadano 27 państw. Jedynie w 5 wskaźnik ten przewyższa 50 pkt. Samoocena samopoczucia Polaków wygląda co najmniej ponuro. Polska w tym zestawieniu jest prawie na końcu. Polki i Polacy swoje samopoczucie oceniają na poziomie 39,7 pkt., co jest drugim najniższym wynikiem zaraz za Grecją” – zauważa Lewiatan, opierając się na badaniu Eurofound.

Zwolnienie lekarskie z powodu depresji, częściej przynoszą kobiety

Wystarczy porozmawiać, ze znajomymi przedsiębiorcami. W większości przypadków, zwolnienie lekarskie z powodu depresji, przynosiły do firmy kobiety. W ich przypadku wspomniany wskaźnik to zaledwie… 36,3 pkt.

Ma to związek ze strukturą zatrudnienia kobiet - większa ekspozycja na skutki pandemii branż, gdzie kobiety dominują - usługi, edukacja i hotelarstwo. Dodatkowo to właśnie kobiety wykonują w przeważającej mierze nieodpłatnie pracę związaną z obowiązkami domowymi, a stan epidemii pogłębił ten problem (Power, 2020). Zgodnie z danymi Eurostatu ponad 33% wszystkich nieaktywnych zawodowo Polek jest bierna w związku z obowiązkami domowymi lub koniecznością opieki nad osobami zależnymi. To wynik ponad 11 pkt proc. wyższy niż średnio w całej Unii Europejskiej” – czytamy w opracowaniu Lewiatana.

Pandemia pozostawi trwały ślad

Według Lewiatana, o ile prędzej czy później gospodarka podniesie się po pandemicznych perturbacjach, o tyle ze zdrowiem psychicznym będzie o wiele trudniej. Według ekspertów skutki takiej sytuacji będziemy odczuwać przez długie lata. Pracodawcy apelują o przemyślaną interwencję na rynku pracy, która będzie nastawiona na aktywne włączenie społeczne.

Skutki tego zróżnicowania będziemy odczuwać w Polsce jeszcze przez długie lata. Odpowiedzią na konsekwencje zmian społecznych powinna być przemyślana interwencja na rynku pracy, w szczególności nastawiona na aktywne włączenie społeczne.

Polacy wraz z upływem czasu od wybuchu pandemii coraz gorzej oceniają swój stan zdrowia. Skutki psychologiczne samego przebywania na kwarantannie mogą być rozciągnięte do 3 lat po ustąpieniu pandemii” – podsumowuje Lewiatan.

Kiedy zwolnienie lekarskie z powodu depresji bywa nadużyciem?

Z drugiej jednak strony, spójrzmy na problem w oderwaniu od danych zaprezentowanych przez Lewiatana. Trudno się też dziwić irytacji szefa przedstawionego na początku artykułu. Zdarzają się bowiem przypadki, w których e-ZLA wystawione z powodu depresji bywa pewnym nadużyciem. Bo jak zrozumieć sytuację, w której osoba, która nie wyrabia norm, narobiła w firmie bałaganu i spodziewa się pożegnania z pracą, nagle ląduje na długim zwolnieniu z powodu depresji. Oczywiście jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że depresja może powodować problemy z wykonaniem codziennych obowiązków. Nie zawsze jednak rzeczywiście mamy z nią do czynienia.

Codzienna obecność w miejscu pracy trzymała członków zespołu w ryzach. Homeoffice wprowadziło rozprężenie. Pracownik na kacu to coraz poważniejszy problem.

Brak kontroli na pracy zdalnej

Przedsiębiorcy zatrudniający pracowników często wymieniali brak kontroli jako największy problem podczas przejścia z pracy stacjonarnej na zdalną. Bezpośredni kontakt pozwalał na szybką weryfikację nie tylko sposobu pracy konkretnego podwładnego, ale i jego kondycji. Niestety statystyki pokazują, że praca zdalna stała się furtką nie tylko do spożywania alkoholu w czasie wykonywania zadań służbowych. Ale także spowodowała, że pracownik na kacu może nie jest codziennością ale nie zdarza się sporadycznie.

Badanie pracownika alkomatem – zmiany w przepisach

Zarówno pracownicy jak i pracodawcy zdają sobie sprawę, że ewentualna kontrola jak i wyciągnięcie konsekwencji stanowią spory kłopot. Bycie pod wpływem najłatwiej udowodnić po przeprowadzeniu badań. A to jest problematyczne, gdy pracownik nie jest fizycznie obecny w pracy.

A niestety pandemiczne realia pogłębiły problemy alkoholowe. Przy utrudnionym dostępie do pomocy psychologicznej, napoje z procentami stały się szybką odskocznią łagodzącą ból codzienności. To, że problemów alkoholowych nie widać w statystykach przedstawionych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych, nie oznacza że zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

CZYTAJ TAKŻE: Piwo kraftowe i bezalkoholowe hitem list zakupów

Jak chorują Polacy

Z najnowszego raportu ZUS na temat absencji chorobowej w 2020 roku dowiadujemy się, że pracownicy w Polsce nieco częściej byli nieobecni w pracy.

Z danych z Rejestru Zaświadczeń Lekarskich, wynika, że w 2020 roku zarejestrowano 24,2 miliony zaświadczeń potwierdzających czasową niezdolność do pracy. Korzystający z nich pracownicy byli nieobecni w pracy przez 296,9 mln dni. Ten wskaźnik wzrósł w porównaniu z poprzednim okresem.

Ale patrząc na sytuację epidemiologiczną i ilość chorych na koronawirusa nie ma w tym nic zaskakującego. Troska o życie i zdrowie była w ostatnich miesiącach najważniejsza.

CZYTAJ TAKŻE: Czy można zwolnić pracownika, który jest na L4?

Pracownik na kacu zamiast na zwolnieniu

Dziwić może jedynie informacja o spadku zwolnień lekarskich z kodem C, czyli tych dotyczących nadużywania alkoholu. W 2020 r. wystawiono ich 5,1 tysięcy. Co oznacza spadek o blisko 60 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Skrócił się także średni czas absencji z tego powodu i to aż o 1,5 dnia.

Na rynku zostaną trzy sieci monopolowe. Cała prawda o biznesie alkoholowym – wywiad

 

Tak jak wspominaliśmy nie oznacza to, że Polacy piją mniej alkoholu. Jest to jedynie informacja, że inaczej radzą sobie ze skutkami przepicia. Czyli dni, które przed pandemią spędziliby w domu, aby nie narażać się szefowi, teraz przeznaczają na wykonywanie lekkich prac przed komputerem lub tuszują swoją niedyspozycję innymi usprawiedliwieniami. Jednym z przykładów jest chociażby kwarantanna.

Tym bardziej, że wystawienie zaświadczenia lekarskiego z powodu nadużycia alkoholu skutkuje brakiem prawa do świadczenia chorobowego przez pierwsze 5 dni niedyspozycji. Z punktu widzenia pracownika zrozumiałym jest, że lepiej by gorsze samopoczucie znalazło inne wytłumaczenie.

Pracownik na kacu problemem pracodawcy

Pracownik, który nadużywa alkoholu potrafi skutecznie zdezorganizować pracę. Bez względu na to czy przepicie skończy się jego nieobecnością czy wykonywaniem obowiązków na kacu.

W jednym i drugim przypadku, pracodawca i pozostali pracownicy narażeni są na konieczność zastępowania go w wykonywaniu zadań. Pracownik na kacu nie jest produktywny.

Niestety, nawet jeżeli zespół ma podejrzenia co do przyczyn nieobecności czy rozkojarzenia współpracownika, pandemiczne realia utrudniają rozwiązanie takiej sytuacji.

Powszechne przekonanie głosi, że pracownik na zwolnieniu nie może być zwolniony Okazuje się jednak, że można zwolnić pracownika, który jest na L4. Można to zrobić w 3 przypadkach

Podstawowa zasada zakłada, że pracodawca nie może wypowiedzieć umowy o pracę z pracownikiem, gdy ten przebywa na zwolnieniu lekarskim. Zdarza się więc, że wielu pracowników z obawy przed zwolnieniem „ucieka” na zwolnienie lekarskie. Okazuje się jednak, że taki sposób może być nieskuteczny. Pracodawca ma pole do zwolnienia pracownika.

Wielu z nas jest przekonanych, że zwolnienie lekarskie chroni przed możliwością wypowiedzenia umowy. Nic bardziej błędnego. Jest kilka przypadków, w których pracodawca może zwolnić pracownika, który przebywa na L4. Zanim jednak o tym napiszemy, warto zwrócić uwagę na tzw. okresy ochronne, które należą się w tym zakresie pracownikom.

CZYTAJ TAKŻE: L4 sposobem na pandemię. Zwolnienia idą w miliony

Pierwszy dotyczy pracownika, który jest zatrudniony w danej firmie krócej niż 6 miesięcy, a niezdolność do pracy wynosi więcej niż 3 miesiące, to okres ochronny rozpoczyna się od daty, w której wydane było zwolnienie lekarskie, a nie od dnia, gdy pracownik zaczął chorować.

Drugi przypadek dotyczy pracownika zatrudnionego dłużej niż pół roku albo gdy niezdolność do pracy spowodowana jest wypadkiem lub chorobą zawodową. Wtedy okres ochronny trwa tak długo jak pracownik pobiera wynagrodzenie chorobowe, zasiłek chorobowy lub świadczenie rehabilitacyjne. Gdy te okresy się skończą pracodawca może zwolnić pracownika bez bez wypowiedzenia.

Jak zwolnić pracownika gdy ten jest na L4?

Są jednak sytuacje, w których mimo zwolnienia lekarskiego pracownika, można się z nim pożegnać. Przedstawiamy 3 powody, które jednoznacznie pokazują, jak zwolnić pracownika na L4.

CZYTAJ TAKŻE: Zwrot zakupów do sklepu internetowego. Jakie są obowiązki sprzedawcy

Jak zwolnić pracownika? Powód: długotrwała choroba pracownika

Jednym z podstawowych możliwości jest wypowiedzenie umowy z pracownikiem, gdy zwolnienie lekarskie trwa bardzo długo. W takiej sytuacji pracodawca ma możliwość rozwiązania umowy bez zachowania okresu wypowiedzenia.

Pracownik notorycznie przebywa na zwolnieniu lekarskim

Jeśli pracownik notorycznie „bierze” zwolnienie lekarskie”, to stanowi to podstawę do zwolnienia takiego pracownika. W tej sytuacji jednak trzeba zachować okres wypowiedzenia odpowiedni dla umowy z danym pracownikiem.

Notoryczne zwolnienie lekarskie - definicja

Co jest notorycznym zwolnieniem lekarskim? To sytuacja, kiedy nieobecności pracownika powtarzają się bardzo często i gdy korzysta wtedy ze zwolnienia lekarskiego, a to sprawia, że pracodawca musi ciągle organizować zastępstwa albo płacić sporo za nadgodziny pracowników zastępujących nieobecnego. Takie zachowanie powoduje, że pracownik może otrzymać wypowiedzenie umowy o pracę.

Praca u innego pracodawcy podczas zwolnienia lekarskiego

Jeśli pracownik przebywa na zwolnieniu lekarskim ale jednocześnie pracuje w innej niż macierzysta firma, to jest to wykorzystywanie zwolnienia lekarskiego niezgodnie z przeznaczeniem. W takiej sytuacji pracodawca może poprosić ZUS o to by ten zweryfikował zasadność zwolnienia lekarskiego. Po tym jak lekarz orzecznik uzna, że pracownik jest zdolny do pracy, odbiera uprawnienia do zasiłku chorobowego, a pracodawca ma prawo zwolnić pracownika. Może to zrobić w trybie dyscyplinarnym.

CZYTAJ TAKŻE: Przedsiębiorca na L4. ZUS nie wypłaca zasiłku automatycznie

Zwolnienie lekarskie jako ochrona przed wypowiedzeniem

Naruszenie obowiązków pracowniczych, czyli np. niestawienie się w pracy bez ważnej przyczyny albo wykonywanie obowiązków pod wpływem alkoholu lub innych substancji odurzających jest podstawą do zwolnienia pracownika. Jeśli po takim „wybryku” pracownik uda się na zwolnienie L4 by uniknąć konsekwencji, to niestety nie tak łatwo będzie mu się z tego wybronić. Jeśli pracodawca w czasie takiego zwolnienia lekarskiego dowie się o naruszeniach obowiązków pracowniczych, to ma prawo do wypowiedzenia umowy z taką osobą. Ma na to miesiąc od momentu, w którym dowiedział się o przewinieniach pracownika.

 

Zakład Ubezpieczeń Społecznych podał dane, które pokazują ile czasu osoby aktywne zawodowo spędziły na covidowych zwolnieniach w 2020 roku. Wbrew przewidywaniom covid-19 wcale nie był najczęstszym powodem nieobecności w pracy.

Pandemia koronawirusa trwa już 13 miesięcy. W tym czasie zostaliśmy wystawieni na niejedną próbę. Jedną z nich były absencje pracowników wynikające z zachorowania na COVID-19 lub koniecznej izolacji z uwagi na kontakt z osobą chorą. Pracownicy czy tego chcieli czy nie musieli przebywać na zwolnieniu. Nazwanie L4 sposobem na pandemię byłoby w tym przypadku nadużyciem, ale bez wątpienia koronawirus  stanowił wyzwanie i dla przedsiębiorców i dla organu rentowego.

CZYTAJ TAKŻE: Zadaniowy czas pracy a ewidencjonowanie godzin

Parędziesiąt milionów dni nieobecności

I nie ma się co dziwić. Jak wyliczył serwis bankier.pl przez 9 pandemicznych miesięcy 2020 roku, czyli od marca do grudnia pracownicy byli nieobecni w pracy przez ponad 35 milionów dni. Z powodu COVID-19 wystawiono w całym kraju 642 tys. zwolnień. A w samym marcu 2020 roku wydano 2,8 mln zaświadczeń. Porównując ten sam okres z rokiem 2019 zauważymy wzrost o 44,7 procent. Ale trzeba pamiętać, że liczba ta nie pokrywa się z ilością chorych. Część pracowników zamiast L4 wybierała pracę zdalną. Szczególnie samozatrudnieni korzystali ze zwolnień dopiero w obliczu ostateczności.

CZYTAJ TAKŻE: Kwarantanna to nie urlop. Jeśli są chęci można pracować

Nieobecność w pracy wyzwaniem dla pracodawcy

Podane przez ZUS liczby nie mogły przejść bez echa. Brak pracownika to bardzo duże utrudnienie w każdej firmie. Ale te małe odczuwają to naprawdę dotkliwie. Gdy nie ma osoby, która mogłaby zastąpić nieobecnego. Lub co gorsza zachorował cały zespół, niejeden szef znalazł się pod ścianą. Przecież w sytuacji, gdy jeden z członków zespoły otrzymywał wynik pozytywny testu na koronawirusa, obowiązkowa izolacja na najbliższe dni dotyczyła wszystkich z kim miał kontakt. Niestety, nie każde przedsiębiorstwo wyszło z tych opresji obronną ręką.

CZYTAJ TAKŻE: Mandat za wykroczenie skarbowe wzrośnie. I to trzykrotnie

Praca zdalna dla wybranych

Szczęściarze mogli skorzystać w tym trudnym okresie z pracy zdalnej. Jednakże wykorzystanie tej ewentualności zależało w dużej mierze od specyfiki danej firmy. Trudno prowadzić sklep internetowy, który codziennie wysyła zamówienia do klientów, gdy wszyscy pracownicy przebywają na kwarantannie lub izolacji.

L4 sposobem na pandemię? Na pewno nie z powodu koronawirusa

Niejasna sytuacja, brak stabilności zatrudnienia i przede wszystkim troska o własne zdrowie z pewnością mogły zachęcać pracowników do przechodzenia na zwolnienia lekarskie. Ale wbrew pozorom, COVID-19 wcale nie był najczęstszym powodem nieobecności. Jak w roku poprzednim, tak i w 2020 najczęstszą przyczyna wystawiania L4 była ciąża i poród. Nawet natężenie zachorowań na koronawirusa nie zachwiało tej tendencji. Co więcej COVID-19 nie jest nawet na drugim miejscu w statystykach. Przed nim są bowiem choroby układu kostno-stawowego i mięśniowego. A za nim na czwartej pozycji zaburzenia psychiczne.

CZYTAJ TAKŻE: Firma w ciąży. Czy to legalne?

Sama nieobecność w pracy z powodu COVID-19 trwała w blisko połowie przypadków od 6 do 10 dni. Ta informacja również wywołuje zdziwienie. Przecież kwarantanna trwa 10 dni lub dłużej. Ale nie zapominajmy, że część osób stosowało samoizolację przed kontaktem z lekarzem, a inni nie wliczali do zwolnień weekendów. Tylko 17% zwolnień trwało od 11 – 20 dni. Co ciekawe grupą wiekową, która najchętniej korzystała z L4 z powodu koronawirusa byli pracownicy pomiędzy 35 a 49 rokiem życia.

Magazyn Firma

Magazyn Firma to serwis dla przedsiębiorców sektora MŚP. Prosto, konkretnie i praktycznie pokazujemy to, co ciekawe w zarabianiu pieniędzy.

Odwiedź nas na:

Magazyn Firma 2022. All Rights Reserved.
magnifier